Tuż po premierze pierwszego sezonu "21 Jump Street" John Stockwell (kojarzony bardziej jako aktor, niż reżyser) postanowił skorzystać z pomysłu gliniarzy pod przykrywką w szkole. Sheffield to policjant, który po śmierci swego przyjaciela, postanawia przejąć jego zadanie inwigilacji środowiska młodych dilerów. Mimo wyraźnej łysiny ubiera t-shirt i wyrusza się do szkoły średniej, poszukując mordercy kumpla.

Niestety, zupełnie zmarnowano tu potencjał środowiskowy. Cóż z tego, że film rozgrywa się w murach placówki edukacyjnej, skoro klasy, boiska, pracownie chemiczne, a także imprezy młodzieżowe służą tu za pretekst. Nie ma tu ani atmosfery miejsca, ani pogłębionych relacji, ani rozbudowanego portretu uczniów. "Under Cover" to kryminał, gdzie bohater zbiera zeznania i podejrzewa raz jedną osobę, innym razem drugą, aż do rozwiązania zagadki morderstwa. Nie liczcie, że to oczekiwanie umili nam jakaś wartka akcja. Film zaczyna się od pościgu, kończy strzelaniną, a międzyczasie dostaniemy 90 minut żmudnej pracy tajniaka.

Nie ogląda się tego może tragicznie, a na osłodę dostaniemy Jennifer Jason Leigh, która była już wtedy na fali i jako jedyna wykazuje aktorski talent. Mimo wszystko "Under Cover" zawodzi na zbyt wielu płaszczyznach bym mógł ten film komukolwiek polecić.