Co jest temu dzieciakowi? Gorzej mu czy jak? Jakiś hiper okres dojrzewania, czy co? Równie nieznośnego bachora dawno nie widziałam. Drze się, biega, nie słucha... jak młodzi widzowie będą brali z niego przykład to współczuję rodzicom. Dobrze, że tata zamknął go w samochodzie, żeby się opanował. A akcja z tym samolotem, no masakra. Ja rozumiem, że samolot musiał się jakoś rozbić, ale czemu przez głupotę chłopca!? Myślałam, że on ma być pozytywnym bohaterem, a doprowadza do katastrofy lotniczej. Chociaż tutaj chyba do twórcy serialu powinnam się zwrócić, czy do autora książki... W ogóle ten film to jedna wielka BAJKA, taka już według mnie mocno przesadzona. Pierwsza część dużo lepsza od drugiej, ale to chyba standard. Ogólnie wzruszyłam się, bo piękna muzyka, historia piękna, ale tak to wszystko ponaciągane było.
Zapomniałam o najważniejszym! Pierwsza scena! Zjeżdżanie na sankach po zboczach gór. No złote dziecko, medal za myślenie. Kto normalny tak robi!?
Z przykrością potwierdzam powyższe :(
A w scenie z sankami szczególnie piramidalną, anty pedagogiczną głupotą było zachowanie Sebastiana po uratowaniu. Zamiast przerażenia, miękkich nóg, poczucia winy - śmiech, wesołość, głupkowatość!
Reżyser i scenarzyści powinni dostać kilkuletni zakaz pracy przy produkcjach familijnych..
Za pozostałe nonsensy w fabule - też!