"Młodość stulatka" to niewielka powieść, której autorem jest rumuński indolog, filozof kultury, eseista i pisarz Mircea Eliade. Już to powinno odstraszyć przypadkowych widzów. To historia o człowieku, ale i o czasie, który wciąż pozostaje dla nas niezbadaną tajemnicą. Bohater powieści i filmu otrzymuje wspaniały, zdałoby się, dar - cud życia niejako bez śmierci (klasyczny ludzki motyw, spotykany w niezliczonych mitach, legendach i przypowieściach wszystkich narodów na wszystkich kontynentach). Siedemdziesięcioletni profesor Dominik Matei dostaje drugą szansę - dar życia wiecznego. Znów jest mężczyzną przystojnym, jeszcze młodym, o nieograniczonych możliwościach intelektualnych, co wykorzystuje natychmiast. Jest jednak pewien haczyk... Nic za darmo.
Problem złożoności ludzkiej egzystencji, która w sposób oczywisty jest uwarunkowana przez czas - pojęcie ze swej natury względne. Wymyślone przez człowieka z potrzeby nazywania zjawisk i rzeczy, których nazwać właściwie nie można. Czy czas daje się dotknąć? W powieści Eliadego i filmie Coppoli życie po prostu zatacza krąg. Bohater nie może ocalić dawnej miłości i musi wrócić do miejsca, z którego pochodzi, aby tu zakończyć swą wędrówkę. A może rozpocząć nową? Niełatwy temat, wieloznaczny film, wymagający skupienia, wielowątkowy (choćby postać Rupini i kwestia protojęzyka), nieco niezdyscyplinowany. A jednak dziwnie wciągający.