Rzadko biorę się za takie filmy z jednego powodu.
Jak to jest możliwe, że w tak wielkim mieście jeden gościu jest w stanie znaleźć drugiego, jeżeli ten:
-idzie przez jakiś zamknięty tunel metra
-przechodzi przez jakiś hotel, restaurację, czy co to tam było
-idzie sobie ulicą
-łapie pierwszą, lepszą taksówkę
-wysiada na moście i idzie przed siebie
A tutaj już praktycznie czeka na niego ten drugi, który cały czas w jakiś magiczny sposób siedział mu na ogonie.
Ja jak idę z dziewczyną np. do hipermarketu i ta odejdzie ode mnie i przejdzie 2 regały dalej, to już nie jestem w stanie jej zlokalizować...