wspaniały film o tym do czego potrafi doprowadzić mężczyznę kobieta... :) możn go oglądać wielokrotnie - z akażdy razem odkrywa się jakiś smaczki...
Jednak było warto kupić box Kina Świat, zawierający ostatnie dokonania Bunuela. To z pewnością jego najdojrzalszy okres twórczy i do tego wreszcie mógł nakręcić co chce- cenzura w latach 70 uspokoiła się. "Mroczny przedmiot pożądania" jest po prostu kwintesencją stylu reżysera.
Opowieść o odwiecznej męskiej potrzebie...
W pewnym momencie miałem już dosyć tego filmu, zachowania bohaterów. I ta rozdwojona osobowość Conchity. Ale muszę przyznać że udało się reżyserowi przedstawić pożadanie nienawiść i miłość w bardzo dogłębny sposób. Czułem w środku roztrzepanie na każdą stronę, wnerwienie, pożądanie. Nie wiem czy dobre porównanie ale to...
więcejObawiałem się, że ta produkcja może mnie zmęczyć jak wielu - póki co - zbyt ambitnych dla mnie twórcow takich jak Fellini, czy niektóre filmy Bergmana (chociaż muszę zaznaczyć, że Jesienną sonatę oglądało mi się z przyjemnością ). No cóż, Mroczny przedmiot pożądania na tyle mi się spodobał, że planuję kolejne seanse...
więcejfilm jest świetny, calość jest w miare przejrzysta i obrazuje wiele cech ludzkich [w tym tytułowe pozadanie],ale ,kurdesz blaszka, o co chodzi w końcówce tego filmu? chodzi mi o moment gdy Conchita wraz Mathieu wychodzą ze sklepu i główny bohater nagle zatrzymuje się przed wystawą sklepową i zaczyna przyglądać sie...
...oglądając ten film. Szczególnie gdy Carole Bouquet już, już była w łóżku naga i już miało dojść do czegoś... i nie dochodziło, i tak kilka razy. Na zmianę czułem złość, frustrację i nadzieję, że może jednak się uda. Wyczerpująca gra na emocjach męskiej publiczności. Satysfakcjonujący dla pań, zapewne.
reżyser miał w tym jakiś plan, ale chyba za bardzo nie zrozumiałam o co mu chodziło.możliwe,że gdy pojawiała się aktorka hiszpańska to miało wtedy dodatkowo podkreślać mroczną stronę głównej bohaterki , a aktorka francuska podkreślała jej anielskość, w której się zakochał główny bohater.
Mnie czasem irrytywało, ale w sumie film zapada w pamięć, daje więcej do myślenia - przynajmniej ja tak to postrzegam:)
Ostatnie dzieło wielkiego aragońskiego mistrza to próba rozrachunku i ogólnego ujęcia zjawiska człowieka w kulturze. Z freudowską teorią kulturotwórczego działania popędu seksualnego przedstawia nam świat ze wszech miar niedoskonały, w którym miłość i szczęście stają się grą. Styl filmu odzwierciedla normę...
Inną małą ciekawostką jest fakt, że Conchita nr. 2, czyli Angela Molina zagrała ostatnio w Bitwie pod Wiedniem.