Opowieść, a właściwie kilka opowieści - zeznań, tworzących skomplikowaną i bolesną historię morderstwa znienawidzonego przez swych podwładnych sierżanta Watersa. Historia rozgrywa się w bazie wojskowej na głębokim Południu USA, żołnierze są czarni, czarny jest też (rzecz tu nie do pomyślenia) oficer prowadzący śledztwo. Jego zabiegi i próby wyjaśnienia sprawy spotykają się oczywiście z wrogoscią białych, ale też z nieufnością kolorowych, a wszystko to w przededniu wyruszenia na II wojnę światową (poruszające sceny, kiedy czarni żołnierze cieszą się, że nareszcie będą walczyć, a nie tylko usługiwać białym wykonując za nich prace porządkowe)...
Duże nagromadzenie emocji, chociaż bardziej podskórne, wyciszone, nie ma tu jakichś wybuchów, kulminacji (poza sceną z pijanym sierżantem na moscie), wszystko rozgrywa się w sferze rozmów, spojrzeń, wymiany pogladów ...
Ścierające się osobowości, kilka odmiennych portretów "czarnych" (bo oczywiście problem rasizmu poruszony też, w zasadzie jest to główny temat filmu): jest tu dumny nacjonalista, jakiego nie powtydziłyby się Czarne Pantery (starszy szer. Peterson), jest czarny wesołek, stereotypowy prost chłopak, uzdolniony muzycznie i sportowo, a więc w tych dziedzinach, w jakich według ogólnego przekonania Murzyni są najlepsi i do jakich jedynie się nadają (C. J. Memphis), jest Murzyn wykształcony, postać kojarząca się trochę z Tibbsem z "Heat of the Night" (kpt. Davenport), jest wreszcie, najbardziej chyba złożony, sam sierżant Waters - wykonuje rozkazy białych, bo tylko tak może być kimś i tylko tak wykona swą misję, jaką jest uświadomienie żołnierzom wartości ich czarnej rasy, a jednocześnie wyeliminowanie tych, którzy nigdy tego nie zrozumieją, którzy w jego pojęciu tę rasę hańbią ...
Kto go zabił, biali żołnierze, których uraził po pijanemu, a może ktoś inny ?
Film interesujący, problematyczny, bardzo dobrze zagrany (szczególnie wyróżnia się A. Caesar jako Waters) a jeszcze ten smakowity blues na początku...
Bardzo dobry film.Niebęde sie rozpisywał więcej większość o nim napisał kolega wyżej.Ale mogę polecić go każdemu wielbicielowi gry aktorskiej Denzela Washingtona.
Doprawdy świetny film, też polecam , ale wszystkim, ktorzy cenią sobie bardzo dobre kino.