Zanim zabrałem się za obejrzenie tego filmu nie sądziłem, ze coś mnie może zaskoczyć negatywnie - doceniony na gali oskarowej, do tego recenzja i tematyka którą bardzo lubię - nic tylko siąść i zacząć cieszyć się historią wraz z bohaterami filmu. Niestety, film po godzinie czasu stał się patosem, a na 45 minut przed końcem filmu musiałem podziękować z seansu, co jest rzadkością. Nudzące, choć czasami mądre dialogi, niczym nie przypominające klimatu Tarantino jeśli już oceniamy film który opierał się dużej mierze na emocjach w dialogu do tego nie do zniesienia główna postać grana mecz Denzela - egoistyczny gbur, wszędzie dopatrujący się problemów życia i przekonany święcie, że przez całe życie dane mu jest nosić krzyż niczym sam Chrystus. Liczyłem, że będzie to jeden z lepszych filmów, jakie w tym roku zobaczę, a okazał się totalnym zawodem.