We władcy pierścieni normalnie go kocham !!! Jest moim ulubieńcem ! A za to w Hobbicie ..... nie znoszę go :( Nie znoszę jakiego Legolasa on gra !
Mam bardzo podobne odczucia... We Władcy pasował idealnie, jak byłam mała to go uwielbiałam, a tu coś się stało, jest sztuczny i denrwujący;/
Właśnie i jest taki jakby zazdrosny o Tauriel. I do Kiliego ( KOCHAM KILIEGO ) się przyczepił. Patrzy na niego ( była przynajmniej jedna taka scena w Bitwie Pięciu Armii ) takim wzrokiem mówiącym " Odwal się ! Tauriel jest moja ! "
A jak się miał patrzyć? Przecież on w niej był zakochany, to co miał mu powiedzieć "A bierz sobie ją!" ?
Ale to prawda, głównie wygląd, bo gry aktorskiej to jeszcze nie mam, aż takiego porównania, ale z twarzy widać, że ma nazbyt owalne kształty i chyba poprawiane cyfrowo bo takie..nienaturalne.
No, ale cóż to w końcu 10 lat.
Też tak uważam. Najgorsze są te niebieskie soczewki. Spieprzyli sprawę. Dla mnie cały film na tym stracił. A w sumie 2 filmy z trylogii...
Ludzie przecież upłynęło sporo czasu od czasu realizacji LOTR-a. Gość się trochę postarzał a w "Hobbicie" na logikę powinien być młodszy. Jackson pewnie go odmłodził w CGI i wyszło jak wyszło. Poza tym miał te sceny w których wyczyniał przedziwne akrobacje skakał po spadających kamieniach itp. Bez CGI to nie możliwe.
Co on robił w Hobbicie? Filmu nie oglądałem, lecz w książce elfy pojawiają się raptem w 2 rozdziałach.
Dokładnie - odmłodzili go w programie graficznym. IMO to był największy błąd Jacksona. Jeden z wielu sprawiających, że Hobbit to tylko popłuczyny po LOTR.
Orlando pokazał, że potrafi grać i to nie tylko we Władcy, no i był gwiazdą. Skoro Jackson chciał go do Hobbita a problemem było to, że Orlando wyglądał starzej od własnego ojca, to Jackson powinien był wymienić tego aktora grającego Tranduila.
Nakładając cyfrową maskę na Orlando, unicestwił całą jego mimikę i aktorstwo, sprawiając że cała postać jest sztywna i nienaturalna, wręcz odpychająca. To nie wina Orlando tylko właśnie Jacksona - przekombinował i tyle.
No właśnie... co się stało z Orlandem, czy miał może operację plastyczną czy coś w tym rodzaju? Przecież we "Władcy Pierścieni" nie miał w ogóle takiej "kwadratowej szczęki".
Musieli mu wygładzić twarz aby Legolas wyglądał młodziej od swojego ojca :) (Bloom jest 2 lata starszy od Pace'a).
O, tego nie sprawdziłem. Chociaż swoją drogą nie musieli, Tolkien wspomniał w Silmarillionie że elfy się nie starzeją.
Elfy się nie starzeją, ale żeby to sensownie wyglądało na ekranie, musi być zachowana jakaś różnica pokoleniowa (popatrz na Elronda i Arwenę np.) Śmiesznie byłoby, gdyby Legolas wyglądał poważniej od swojego tatusia, który przecież jest sporo starszy. Chociaż to nie zmienia faktu, że twarz Orlando sprawia przez to wrażenie strasznie sztucznej i ma on właściwie jedną tą samą minę przez całe dwa filmy
Elfy się nie starzeją, ale ludzie już tak, więc musieli jakos poradzić sobie z dziesięć lat starszym Bloomem, no nie? ;)
To prawda, jednak dla mnie wzorcowym "odmłodzeniem cyfrowym" w filmie był odmłodzenie Jeffa Bridgesa w "Tron Dziedzictwo".
Nie wszystko da się zrobić. Reżyser trafił najgorzej jak tylko mógł ponieważ dziesięć lat różnicy to poważna rzecz. Człowiek (nie tylko mężczyzna) zmienia się wtedy diametralnie. Zacznijmy od tego, że skóra zaczyna się starzeć od 27 roku życia (nie będę Was zarzucać kwestiami włókien kolagenowych i elastynowych) dzięki temu pojawiają się zmarszczki. Druga sprawa to to, że mężczyzna w wieku 30 lat mężnieje co tu bardzo widać. Przyjrzyjcie się jego sylwetce w LOTR, jest giętka i chłopięca. W Hobbicie mamy dorosłego, sprawnego mężczyznę (podobnego do Aragorna). Tego technikami grafiki komputerowej raczej się nie ukryje. Twarz można "zrobić", ale ciało i tak zdradzi swój wiek.
Ogólnie Orlando wykonał założenia reżysera. Lud leśnych elfów miał być wrogi krasnoludom i taki był. Mnie osobiście bardziej nie podeszła rola króla Tranduila niż Legolasa, ale może to tylko moje osobiste wrażenie.
Zacznijmy od tego, że Legolasa nie powinno być w filmie. Czytałam książkę i jakoś go sobie tam nie przypominam.
No wiem. Ale jak by go nie było to by było dziwnie. I z tego co wiem to Tauriel też nie powinno być w filmie, ale jak dla mnie ( wiem ze na pewno temu zaprzeczysz ) wyszło to na dobre ;) Kili ( KOCHAM KILIEGO !!!) i Tauriel do siebie pasują :)
Nie no, akurat wątek z Tauriel jakoś mi się podobał. I też uwielbiam Kiliego ,jak dla mnie najlepszy z krasnoludów.
przecież on nie umarł w żadnej części, wy tępe dzidy... może coś ci się przyśniło albo filmy pomyliłaś??? rany, co to za gimbaza pisze takie bzdury? aż szlag człowieka bierze... :/
kto zginął? legolas? ty, dziecko, chyba nie wiesz o czym mówisz. jak mógł zginąć, skoro był we wladcy pierścieni??chronologicznie to kontynuacja hobbita. co to za idioci w ogóle się tutaj wypowiadają?????? WSTYD!!!!!!
Przecież piszę debilu że KIli zginął. A dziewczyny w poprzednich postach o tym,że im było żal jak Kili zginął.Więc się naucz czytać tępaku.
ty sama jesteś tępakiem i chyba pomyliłaś wątki: fora tematyczne > Orlando Bloom, a jak czytanie ze zrozumieniem nie jest twoją mocną stroną, to proponuję uderzyć do podstawówki i trochę się podszkolić i nie wkur...ać innych pisząc bzdury nie w tym wątku. Proste jak konstrukcja cepa. Kapisz? czy mam napisać jeszcze raz???
Nie ma co z debilem dyskutować. Co z tego że forum Orlando Bloom skoro pisały o innej osobie/postaci z Hobbita. A z resztą nie denerwuj się tak,bo ci żyłka w dupie pęknie.
Halo halo! Nie rozumiem dlaczego kłócicie się o post z przed miesiąca. A atomickitten666 wyzywasz wszystkich choć nawet nie przeczytałeś dokładnie o co chodzi. Najwidoczniej myślałeś, że rozmawiamy o Legolasie, ale nie, całkiem przypadkowo został tu poruszony wątek Kiligo. Zwykłe nie porozumienie, nie trzeba się tak wściekać :)
tak, racja, nie doczytałam do końca i zwróciłam uwagę bezpodstawnie, ale na moje usprawiedliwienie to gosie 986 też poniosło, więc sorry jeśli kogoś uraziłam. pozdro. :)
Może dlatego że zazwyczaj w adaptacjach filmowych dodają lub usuwają postacie... A swoją drogą Tauriel i Legolas bardzo pasowali, bo bez nich to trochę nudno i tak jakby pusto...
Jeśli dobrze pamiętam chodziło tu o to, że Legolas był synem króla Tranduila (tak się przedstawił w trakcie narady u Elronda we "Władcy..") więc byłoby trochę dziwnie gdyby się nie pojawił w momencie kiedy krasnoludy przebywały w "gościnie" u leśnych elfów. Domyślam się też, że gdyby go tu nie było dużo osób byłoby zadowolone z tego faktu, ale też na pewno znalazł by się ktoś kto by o Legolasa zapytał. W końcu jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził.
Ps:
Wszystkie te dziwnostki i nawiązania do trylogii wynikają z tego faktu, że filmy powinny być kręcone w innej kolejności niż to zostało zrobione (Hobbit pierwszy, Władca potem).
ja mam tak samo,jakiś wredny typek w tym hobbicie,nwm tylko czemu jest taki,i czy jest wyjaśnienie jakieś czemu jest taki,a czemu we władcach już był ok, jak coś wiesz to napisz
Chyba nawet Peter Jackson gdzieś napisał (pewna nie jestem), że skoro najpierw nakręcony był Władca Pierścieni a dopiero potem Hobbit to trochę głupio by bez niego było. Wiemy kim jest Legolas, jak wygląda itp., więc byłaby lipa. Aczkolwiek za dużo go w filmie. Powinna być krótka zmianka, góra pięć minut z Legolasem, a nie pół filmu.
Jak juz ktos slusznie zauwazyl: co Legolas w ogole robi w ''Hobbicie'' ?
Chyba werbuje do kin napalone nastolatki. Mogli od razu wcisnac tam cala druzyne (chociaz byloby to nielatwe, bo Frodo sie jeszcze nie urodzil) i kilka goracych elfek na dokladke.
I teraz, zabijcie mnie, bylam tylko na pierwszej czesci ''Hobbita'' i wyszlam z kina oszukana i zawiedziona, efekty swietne, ale sam film to tandetna maszynka do robienia pieniedzy (w moim odczuciu rzecz jasna), jako wielbicielka literatury fantasy protestuje !
Eeeech, Tolkien sie w grobie przewraca.
To sie naucz, bo warto.
Ale jak lubisz bajki, to obejrzyj ''Wall-e'go'' albo ''Film o pszczolach'', a nie taka masakre fabularna oparta na klasyce literatury fantasy (bynajmniej nie stricte dzieciecej).
W "Hobbicie" w wielu scenach był cyfrowo montowany a resztę ujęć grał w studiu na zielonym tle. Wrażenie sztuczności z powodu nadmiaru CGI. We "Władcy..." w zasadzie miał tylko dwie takie sceny, tę z Olifantem i skok na konia w "Dwóch wieżach". Cała reszta jego scen to były prawdziwe plany ze scenografią.
No właśnie... w LOTR był honorowy, czasem zabawny, a w hobbicie stał się chamem.
Cały Hobbit to cienizna. Wszystko sztuczne, plastikowe i bez polotu. Władca Pierścieni miał to coś. Powstawał na przełomie XX i XXI wieku, więc nie wpakowano w niego masy efektów specjalnych. Nawet w ciekawostkach wystarczy poczytać ile wysiłku kosztowało scenografów stworzenie poszczególnych lokacji, które nie były w całości wygenerowane komputerowo. Ilu statystów brało udział w poszczególnych scenach. Ten rozmach nawet dziś robi olbrzymie wrażenie. Wszystko zrobiono ze smakiem, więc nic dziwnego, że do dziś te filmy trzymają się świetnie. Druga trylogia Star Wars powstawała w mniej więcej tym samym okresie, ale tam twórcy poszli maksymalnie w komputerowe efekty specjalnie. Dzisiaj stara trylogia nadal zachowuje klasę po zremasterowaniu i dodaniu/poprawieniu efektów specjalnych, a ta nowsza razi sztucznością. Tak samo Hobbit miejscami wygląda jak gra komputerowa i z każdym rokiem coraz bardziej te filmy będą się starzeć, a trylogia Władcy Pierścieni zachowa klasę. Może kiedyś doczeka się jakiegoś wzbogacenia efektów specjalnych i dostosowania do wyższych rozdzielczości jak stara trylogia Star Wars.
Ponadto ważny jest sam materiał źródłowy. Trylogia Władcy Pierścieni powstała ze składającej się z sześciu części książki liczącej łącznie ok. 1400 stron (oczywiście to zależy od wydania). Natomiast Jackson z cieniutkiego (pod względem objętości książki - jakieś 250 stron, ponownie to też zależy od konkretnego wydawnictwa) Hobbita zrobił trylogię. Oczywiście weszła tutaj komercha i chęć zarobienia jak najwięcej, bo pomnożyli zyski razy trzy. Do tego dochodzi fakt, iż już główny bohater Hobbita mnie irytował. Może i Frodo też zbytnio nie zapadał w pamięć i nie dawał za bardzo się polubić, ale był spoko. Natomiast Bilbo w wykonaniu Freemana odrzucał od początku. Może i taki miał być, ale faktem jest, iż nie pałałem do niego sympatią i nie polubiłem go ani trochę. Już Gollum wydawał się bardziej sympatyczny.